Wspomnienie o Henryku Kaczyńskim

2017-01-20 12:00:00(ost. akt: 2017-01-20 14:00:04)
 Kapela Znad Łyny była jedną z Jego miłości

Kapela Znad Łyny była jedną z Jego miłości

Autor zdjęcia: Ewa Lubińska

3 grudnia 2016 roku odszedł od nas Henryk Kaczyński - odznaczony Złotą i Srebrną Odznaką - Przyjaciel Miasta Lidzbarka Warmińskiego, wieloletni przyjaciel Gazety Lidzbarskiej, mój Tata.
Poczułem potrzebę napisania czegoś o Tacie. Zastanawiałem się jednak o czym chciałbym pisać. Czy o drodze pedagogicznej Taty? Czy o dokonaniach muzycznych? Czy może o Jego przyjaźni z Lidzbarkiem Warmińskim? Chyba jednak za mało o tym wiem, więc pomyślałem, że podzielę się tym co było i jest mi najbliższe w relacji z Tatą.

Dom przepełniony muzyką

Henryk Kaczyński urodził się we wsi Adamczycha, niedaleko Ostrołęki. Mówił z charakterystycznym kurpiowskim zaśpiewem, a słowa piszę lub słyszę wypowiadał jak gdyby "piśe" lub "słyśe". Często zwracałem Mu uwagę, że nie mówi się "piśe" tylko piszę, ale w głębi duszy bardzo lubiłem te Jego regionalne naleciałości.

Ojciec godzinami mógł opowiadać o swoich rodzinnych stronach, o kurpiowskich zwyczajach i tradycjach.
Był bardzo przywiązany do swojej rodzinnej ziemi. Tam na Kurpiach zrodziła się Jego miłość do muzyki. Miłość, którą udało Mu się zarazić mnie i brata.
Nasz dom na ulicy Kromera był przepełniony dźwiękami: skrzypiec, pianina i gitary. Na święta Bożego Narodzenia Tata grał kolędy, w dni powszednie utwory klasyczne lub melodie ludowe, które z czasem stały Mu się najbliższe.

Kapela Znad Łyny

W 1991 r. został kierownikiem kapeli ludowej o nazwie „Kapela Znad Łyny” i od tej pory nasz dom był pełen ludowych przyśpiewek. Tata całymi wieczorami brzdąkał na skrzypcach, coś sobie nucił i spisywał nutki, by być gotowy na próbę. Często wracał z domu kultury zły i narzekał, że "chłopy źle grają, a kobity fałszują". Uśmiechałem się w środku, bo wiedziałem, że artyści z kapeli zajmują w Jego sercu miejsce szczególne i tak naprawdę są Jego dumą i radością.

Gdy w 1996 r. na Wojewódzkim Przeglądzie Kapel i Zespołów Śpiewaczych w Jezioranach lidzbarska Kapela Znad Łyny zdobyła pierwszą nagrodę, Henryk był po prostu szczęśliwy. Czuł się spełniony.

Gdy zdrowie nie pozwoliło Mu już dłużej przewodzić kapeli i w 2010 r. ostatecznie opuścił zespół, Tata... zmarniał i posmutniał. Tęsknił za zespołem. Tęsknił za graniem.

Kochał Chopina

Pisząc o muzyce muszę wspomnieć o Fryderyku Chopinie. Ojciec kochał Chopina. Miał bardzo dużą wiedzę na temat jego życia i twórczości. Tą miłością, znacznie bardziej ode mnie, "zaraził" się mój brat, który dziś każdego wieczora ćwiczy na pianinie Chopinowskie scherza, nokturny i etiudy. Odnośnie ukochanego kompozytora Taty pamiętam zabawną sytuację, mniej więcej sprzed roku, gdy puściłem Henrykowi jakieś swoje kompozycje. On nie wiedział, że to moje i ocenił, że "tego się nie da słuchać, a Chopin jak to słyszy, to się w grobie przewraca". Potem, gdy zorientował się, że to moja twórczość zawstydził się i umilkł. Patrzył na mnie niespokojnie sprawdzając czy jest mi przykro.

W Liceum Ogólnokształcącym Ojciec uczył mnie muzyki i propedeutyki nauki o społeczeństwie. Jako nauczyciel zbyt wiele nie wymagał i lekcje z Nim były bardziej ciekawostką aniżeli ciężką licealną nauką. Często robiłem Heńkowi na lekcjach dowcipy. Raz nawet z kolegami wstawiłem Jego samochód - "Malucha"- między drzewa tak, że nie mógł wyjechać. Wiedziałem, że mogę sobie na to pozwolić, bo Tata miał duże poczucie humoru. Miał do siebie dystans. Gdy powiedziałem Mu, że to ja byłem sprawcą tego kawału, skomentował : "głupi jesteś" i zaśmiał się pod nosem.

Henryk się nie obrażał. Nie trzymał w sobie gniewu. Jestem Mu za to bardzo wdzięczny. Za to, że nigdy się na mnie nie gniewał. Tak zwyczajnie i prostolinijnie potrafił wszystko wybaczać.

Wiem, że był potrzebny

Gdy zdawałem maturę z matematyki, Ojciec kręcił się po szkolnym korytarzu wypytując swoich kolegów profesorów - jak mi idzie ? Śp. Prof. Tadeusz Brzostek przekazał Mu informację, że po dwóch godzinach egzaminu nie rozwiązałem żadnego zadania i siedzę nad pustą kartką jedząc kanapkę. Henryk dostał rozstroju żołądka. Potem trochę pościągałem i Tata się uspokoił. Matura u Niego czyli z "propedeutyki" była dużo prostsza. Rozstrój żołądka na niej raczej nikomu nie groził.

Nie wiem czy Tata był dobrym nauczycielem... Wiem, że był potrzebny. Lekcje z nim były bezstresowe, luźne i często zabawne. Były jak nabranie oddechu przed matematyką lub biologią.

Patrz! Tak zarosło! Po obozie ani śladu...

Dzięki Tacie byłem na czterech lub pięciu (nie pamiętam dokładnie) obozach harcerskich. Ojciec wiele wiele lat prowadził wraz z śp. panem Marianem Walczakiem obozy harcerskie w całej Polsce. W ostatnich latach swojego życia nie mógł się pogodzić, że w Kłębowie, w miejscu gdzie kiedyś odbywały się obozy, teraz rosną tylko drzewa i krzaki. "Patrz! Tak zarosło! Po obozie ani śladu..." – mówił ze smutkiem.

Dlaczego Tata zajął się harcerstwem? Myślę, że po prostu chciał być z młodymi ludźmi. Uwielbiał młodzież, uwielbiał być tam gdzie coś się dzieje. Dowcipkował, popisywał się, opowiadał. Harcerstwo to świetny sposób na spędzanie czasu z ludźmi.

Cały świat w kilku szafach... i sercu

Dziś pokój na ulicy Kromera jest pusty. Łóżko, w którym spędzał ostatnie lata, zmagając się z chorobami jest puste. W szafkach - nuty, teksty piosenek, odznaczenia, ubrania, krawaty, zdjęcia, książki, osiemdziesiąt stron pamiętnika. Gromadził wszystko. Informacje o mnie i o moim bracie, nasze zdjęcia i nasze pamiątki z dzieciństwa. Cały świat Henia pozostał w kilku szafach. No... nie do końca. Mam Go w sercu. Widzę Go i spędzam z Nim czas. Spacerujemy razem. Kolejny raz wysłuchuję tej samej opowieści. Głaszczę Go po Jego siwej głowie. Słyszę jak mówi: "Przemcio, życie trzeba brać jak leci" albo "Czas zrobi swoje". Zawsze miał w sobie jakiś dziwny, "naiwny" optymizm.

Twoja twarz brzmi znajomo

Ostatni raz widziałem Henia we wrześniu ubiegłego roku. Patrzył na mnie i patrzył. Jakby chciał mój obraz zabrać do nowego życia, którego bliskość nieuchronnie wyczuwał.

— Co tak patrzysz ? — spytałem.
— Twoja twarz brzmi znajomo... — odparł.
Za to Jego twarz brzmi teraz bardziej znajomo niż kiedykolwiek...
P.S.
Na pogrzebie Taty pan Zbyszek Piętka (trębacz Kapeli Znad Łyny) pięknie zagrał na trąbce : „Ave Maria” Schuberta i „Adagio” napisane przez Giazotto. Bardzo Panu Zbyszkowi dziękujemy. Tata na pewno się ucieszył.



Henryk Kaczyński
ur. 28 lipca 1931 - zm. 3. grudnia 2016

. Nauczyciel Liceum Pedagogicznego w Lidzbarku Warmińskim — Nauczyciel Liceum Ekonomicznego w Lidzbarku Warmińskim — Nauczyciel Liceum Ogólnokształcącego w Lidzbarku Warmińskim — Kierownik Internatu LO w Lidzbarku Warmińskim — Kierownik „Kapeli Znad Łyny”— Korespondent Gazety Lidzbarskiej — Harcerz — Nasz Tata.
Przemysław Kaczyński

Henryk Kaczyński


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ewa #2164121 | 213.5.*.* 20 sty 2017 18:00

    Wzruszający artykuł.Pan Henryk był moim wychowawcą w liceum ekonomicznym.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. Były uczeń #2164329 | 83.9.*.* 20 sty 2017 23:25

    Piękne wspomnienie. To był dobry i tak po uczniowsku powiem fajny pedagog.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. Danuta S. #2165116 | 37.47.*.* 21 sty 2017 22:26

    Bardzo ciepło wspominam mojego nauczyciela muzyki p. Henryka Kaczyńskiego. W pierwszym roku nauki przed wystawieniem ocen na półrocze było przesłuchanie i każdy z nas śpiewał poloneza: Gdy człek w polski taniec stanie... Wykonanie tego utworu przesadziło o ocenie z muzyki do końca nauki ( u mnie było 5. Pochwalę się jeszcze, że odwiedziłam rodzinną wieś profesora, gdzie byłam na zaproszenie koleżanki Ireny G. i było to w zimę stulecia. Wspomnienie do końca życia. R.I.P.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5