Dla Ciebie Zosiu bukiet, który nigdy nie zwiędnie...

2015-04-03 09:00:00(ost. akt: 2015-04-03 11:18:13)
Zofia z autorką tekstu Barbarą Kułdo

Zofia z autorką tekstu Barbarą Kułdo

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Dziewięćdziesiąt lat temu szóstego kwietnia w Ociece, w województwie podkarpackim, przyszła na świat Zosieńka Opiela. W 1953 roku już jako Zofia Ochab wraz z rodziną osiedliła się w Kiwitach. Tu podjęła pracę w bibliotece gminnej. Dużą część czasu poświęcała pracy społecznej jako animatorka kultury regionalnej. Szczególną troską otoczyła warmiński folklor.
Obdarzona wyjątkowym głosem podkreśla, że śpiew jest sensem jej życia, a pieśni warmińskie szczęściem. Aby kontynuować tradycję tego regionu stała się pomysłodawczynią utworzenia Zespołu Ludowego „Kiwitczanki”. Pracowała także z dziećmi i młodzieżą, mając nadzieję, że młode pokolenie przejmie spuściznę kulturalną. Jej działalność dla lokalnego społeczeństwa została uhonorowana wieloma dyplomami i medalami, zaś w historii Kiwit zapisała się złotymi zgłoskami.

Ten bukiet nigdy nie zwiędnie

Z okazji Jubileuszu wręcza się kwiaty. Ja też śpieszę ze swoim bukietem, który nigdy nie zwiędnie. Kwiatów w nim różnorodność – tak jak pasji i talentów w życiu pani Zosi.
Niech w tym dniu „szeroka leszczyna i zielona lipka nisko się ukłonią Tobie Zosieńko”, żaden mężczyzna niech nie śpiewa „dobrze jest kawalerem być”, „oset kele drogi” okaże się „nie kolącym zielem”, a „zielony mosteczek” nie ugnie się i przeprowadzi Ciebie do wspomnień – Twoich i moich.
Od najmłodszych lat moim ulubionym miejscem była biblioteka, w której pracowała bohaterka mojego artykułu. Prawie każdego dnia po lekcjach, co sił w nogach pędziłam do świata książki. Pani Zosia z namaszczeniem podawała mi ciekawe baśnie, bajeczki i wiersze. Zadawałam jej zawsze mnóstwo pytań związanych z losem książkowych bohaterów, jak na przykład: dlaczego „kaczkę dziwaczkę” upieczono, a skórę Osiołka z „Pinokia”przeznaczono na bęben, dlaczego nikt nie pomógł "Dziewczynce z zapałkami" itd. itp. To Ona nauczyła mnie, że w naszym życiu ogromną rolę odgrywa książka, a umiejętność wczuwania się w jej treść i przenoszenia się w świat marzeń i fantazji uwrażliwia człowieka. To Pani Zosia rozbudziła moją dziecięcą wyobraźnię i sprawiła, że dzisiaj już jako dorosła kobieta regularnie zaopatruję swoją domową biblioteczkę w różnego rodzaju literaturę, na honorowym zaś miejscu znajdują się „Królowa Śniegu”, „Winnetou”, „Nędznicy”, „Pyza na polskich dróżkach”i „Serce”.

Jednym tchem potrafię wyliczyć dopływy rzek

Pani Zofia często wraca pamięcią do czasów dziecięcych.
 — Strasznie lubiłam geografię, a matematyka dla mnie to kosmos, jej nienawidziłam. Bóg mnie obdarzył wyjątkową pamięcią. Do dzisiaj, mimo upływu wielu lat, jednym tchem potrafię wyliczyć dopływy rzek, np. Biała, Soła, Skawa, Rawa, Dunajec, Wisłoka, San, Wieprz, Bug z Narwią, Krwa i Drwęca - to są dopływy Wisły, dopływy zaś Dniepru to Złota Lipa, Zgniła Lipa, Strypa, Seret, Zbrucz. Pamiętam, że będąc w IV klasie miała się odbyć akademia poświęcona Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, a koleżanka miała z tej okazji powiedzieć o nim wiersz. Niestety zachorowała, więc nauczycielka poprosiła mnie, żebym ją zastąpiła. Miałam bardzo mało czasu na opanowanie tekstu. Przez noc trzymałam więc wiersz pod poduszką. Miałam szczęście od Boga, szybko przyswoiłam zwrotki wiersza i na scenie płynnie go zadeklamowałam. Wszystkie piosenki, wiersze, skecze, których nauczyłam się w szkole na Podkarpaciu przeniosłam na Warmię, także ten o Marszałku:

"To nieprawda, że ciebie już nie ma,

to nieprawda, że jesteś już w grobie,
chociaż płacze cała Polska ziemia,

cała polska ziemia jest w żałobie,
choć twe serce już więcej nie bije,

choć opuścił cię duch twój dzielny
w naszych sercach ty na zawsze żyjesz

ukochany wodzu nieśmiertelny".

Być jak Karin Stanek - marzenie "Koliberka"

Swoje talenty rozwijaliśmy w założonym przez panią Zosię teatrzyku. „Koliberek” był miejscem spotkań lokalnych gwiazdeczek marzących o byciu „prawie” jak Karin Stanek, śpiewać „O Jimmy Jo”, czy „Malowana lala”. Moi rodzice kupili mi nawet gitarę. Uczyliśmy się także tańców narodowych, wierszy, piosenek i skeczów. Kiwitczanie chętnie przychodzili na występy, aby rozerwać się i odpocząć od codziennej pracy. Ku naszej satysfakcji nasze popisy były nagradzane gromkimi brawami.
Pani Zosia wszystko skrzętnie dokumentowała w kronice. Patrząc na jedną ze starych fotografii wspomina:
- Kiedyś przedstawialiśmy wiersz pod tytułem „Jaś i Kasia”. Ty byłaś Jasiem, a moja córka Halinka Kasią. Ty byłaś wyższa od niej i do tego miałaś czapkę ułańską, więc doskonale nadawałaś się na chłopca. Byłyście dobrymi aktorkami ku uciesze słuchaczy:

- Gdzie ty jedziesz Jasiu?
- Na wojenkę Kasiu, na wojenkę daleką.
- Weźże i mnie z sobą, pojadę ja z tobą Jasiu, Jasiuleczku!
- Na wojence, Kasiu, strach, co się tam dzieje: świszczą, gwiżdżą kule i krew z ran się leje.

Ja muszę wojować, by ojczyzny bronić, trudu nie żałować, wrogów precz odgonić! A ty Kasiu miła, co byś tam robiła na wojence dalekiej?
- Ja przyniosę wody rannym dla ochłody, obmyję im rany, Jasieńku kochany i będę prosiła Boga, by się skończyła bitwa zła i wroga!


A za nimi płynął cały świat...

- Kiedy już byłam panienką to zbieraliśmy się w Ociece i śpiewaliśmy różne piosenki - wspomina Zofia Ochab. — Jedna z nich szczególnie utkwiła mi w pamięci.

"Była sobie przepiękna żeglarka,

która chciała z swym kochankiem żyć,
nie wiedziała, że ją luby zdradza,

zapragnęła by popłynąć w dal.
Płynęli po morzu i fali,

płynęli a wiatr żagle rwał,
szczęśliwi, że płynęli sami,

a za nimi płynął cały świat..."
Chciałabym ją śpiewać w naszym zespole... na dwa głosy. Jako młodzi śpiewaliśmy także sprośne przyśpiewki na weselach:
"Te nasze chłopaki to są takie gady,
jak przyjdzie do czego nie dają rady.
Szli chłopaki przez wieś mieli w portkach dziury
i było widać im to, co niosą kury..."

Dopóki ducha nie oddam Bogu żyję dla ludzi

- Za dwa dni kończę dziewięćdziesiąt lat. Uświadamiam sobie, że teraz są inne czasy, świat stał się bardziej smutny. Boję się wojny z Ukrainą i konsekwencji tego, że źle się w naszym państwie dzieje. Odnoszę wrażenie, że ludzie się nienawidzą. Boję się także tego... że trzeba niedługo umrzeć. Że nie będę widziała swoich dzieci, sąsiadów i że nie będę już im śpiewała. Że nie znajdzie się osoba, która mnie zastąpi... 
Jednak dopóki swojego ducha nie oddam Bogu żyję dla ludzi. Moja przyjaciółka Gosia Konczanin na łożu śmierci powiedziała, że muszę żyć, aby śpiewać. Śpiew jest w moim sercu. A jak umrę, no to umrę... Powiem jak Krzysztof Daukszewicz: ”A kiedy już odejdę stąd, bo odejść kiedyś trzeba, żegnając lekko ziemię swą zapukam do bram nieba...”


Czytaj e-wydanie





Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz TUTAJ ".

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Czytaj e-wydanie

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5